Cienie i blaski Ayahuaski

W tym wpisie znajdziesz:
– W jaki sposób Aya się z nami komunikuje?
– Co mi dały ceremonie Ayahuaski?
– Na co warto uważać i jak uniknąć pułapek?
– Prowadzący ceremonię/ szaman
– Podsumowanie

Opowiem Wam dzisiaj trochę o swoich doświadczeniach z Ayahuaską, która jest wysoko wibracyjną świetlistą istotą. Istotą, która oświetla naszą ciemność, abyśmy mogli ją dostrzec, pokazuje nam to, czego nie widzimy i czego zazwyczaj nie chcemy widzieć. Pokazuje wszystkie iluzje, w których tkwimy. Wydobywa na światło to, co nie jest naszą prawdziwą istotą, a co może tkwić w naszych polach energetycznych od wieków.

W jaki sposób Aya się z nami komunikuje?

Mogą to być wizje, jak np. pojawiające się obrazy, ale może to być również pełnometrażowy film, kiedy czujesz się jak w kinie. Może to być powrót do jakiejś sytuacji, gdzie jak aktor przyjmujemy postać istoty, w którą się wcielamy i wszystko odczuwamy całym sobą (np. możesz stać się złoczyńcą i odczuwać wszystkie jego emocje, możesz stać się wężem i widzieć świat z jego perspektywy itp.), ale najczęściej jest to po prostu tzw. „wiedzenie”, czyli nagle wiesz, nie wiedziała(e)ś tego wcześniej, a teraz po prostu wiesz i masz stuprocentową pewność, że tak jest. Poza tym może to być również konwersacja, taka jak z innymi istotami duchowymi, kiedy wszystko słyszysz w swojej głowie. Na początku możesz mieć wątpliwości, czy to ktoś mówi, czy to Twoje własne myśli, ale z czasem uczysz się to odróżniać.

Wydobywa na światło to, co nie jest naszą prawdziwą istotą, a co może tkwić w naszych polach energetycznych od wieków.

Generalnie jedynym celem Ayahuaski jest pomóc Ci wrócić do siebie, do swojej czystej, świetlistej istoty. A droga ta może być zarówno prosta, jak i bardzo wyboista. Wszystko zależy od Ciebie, na ile pozwolisz się prowadzić, co potrzebujesz zrozumieć i uwolnić, czy puszczasz z łatwością, czy stawiasz opór itp. Twoja droga jest wyjątkowa, bo nie ma nikogo takiego jak Ty, oprócz Ciebie.

Co mi dały ceremonie Ayahuaski?

Mnóstwo ceremonii spędziłam na oczyszczaniu i uwalnianiu. Ponad tysiąc wcieleń na Ziemi zapewniło mi wystarczająco dużo materiału do oczyszczania. Tak naprawdę oczyszczać można w nieskończoność, bo jak skończysz swoje, możesz też oczyszczać ludzkie, ziemskie, kosmiczne itp. Jednak na pewnym etapie czujesz, że wystarczy, że zrobiłaś to, co było Tobie potrzebne, oczyściłaś ten pas startowy albo jak niektórzy mówią „odgraciłaś piwnicę”.

Celem Ayahuaski jest pomóc Ci wrócić do siebie, do swojej czystej, świetlistej istoty.

Tak więc ja długo czyściłam. Podam Ci kilka przykładów, aby zobrazować jak to się przekładało na moje życie. Jedną z większych historii w moim życiu, z którą nie umiałam sobie poradzić, był strach przed ludźmi. Strasznie bałam się ludzi, nie potrafiłam nikomu spojrzeć w oczy, panicznie bałam się kontaktów z obcymi, panicznie bałam się wystąpień publicznych. Wiele lat próbowałam to przełamać, działać pomimo tego strachu. Zrobiłam kilka kursów na temat wystąpień publicznych, które tak naprawdę niewiele mi pomogły. Cały czas czułam w sobie ten paniczny strach, chociaż wówczas nie uświadamiałam sobie, że to co odczuwam jest strachem. Wiedziałam tylko, że pomimo wszelkich prób poprawy tego stanu rzeczy, czuję się okropnie z ludźmi. Okazało się, że w jednym z poprzednich wcieleń, zostałam żywcem zakopana w grobie (a dokładnie w wykopanej w ziemi dziurze) przez tłum ludzi pełen nienawiści. Byłam zielarką uznaną za czarownicę. Doświadczywszy takiej wendety od ludzi, trudno się dziwić, że ma się w sobie strach przed ludźmi, prawda?

To, co między innymi robi Aya i istoty światła, to wnoszenie światła, rozświetlanie, aby „uruchomić” nasze światło, obudzić, przywrócić wspomnienia świetlistych początków.

To wcielenie było zresztą bogate w atrakcje w postaci traumatycznych wydarzeń, pozostawiających konsekwencje na wieki. Zostałam wtedy zadenuncjowana jako czarownica przez bliską mi osobę, kobietę, która była zazdrosna o mężczyznę, z którym wówczas byłam. Ona chciała go dla siebie. Notabene ta osoba (a właściwie jej dusza oczywiście) jest obecna również w aktualnym wcieleniu w moim otoczeniu. Będąc zakopywana w tym grobie, widziałam jak na jego brzegu stoi ten właśnie mężczyzna, którego kochałam. Stał tam, patrzył i nic nie zrobił. Nietrudno sobie wyobrazić emocje, które się we mnie wtedy zakotwiczyły, żal, smutek, rozczarowanie, rozgoryczenie, z czego powstało też przekonanie, że nikomu nie można ufać, a zwłaszcza mężczyznom. Brak zaufania do mężczyzn był więc kolejnym wielkim tematem, z którym pracowałam.

To są tylko przykłady, żeby Wam uzmysłowić jak to może wyglądać, ale takich historii, które rzutowały na to, co się zakorzeniło w mojej energetyce, było dużo więcej. A każdy temat, który został poruszony, to ogrom wewnętrznej pracy, aby to oczyścić i przetransformować.

Zaczynasz doświadczać lekkości i radości tak, jak nigdy wcześniej tego nie byłaś w stanie odczuwać. Lekkości, która powoduje, że masz uczucie, że unosisz się nad ziemią. Radości, która nie jest uśmiechem półgębkiem, ale wypełnia każdą komórkę Twojego ciała tak, że czujesz, że to Ty jesteś radością.

To, co między innymi robi Aya i istoty światła, to wnoszenie światła, rozświetlanie, aby „uruchomić” nasze światło, obudzić, przywrócić wspomnienia świetlistych początków. Przywrócenie „świetlistości” i wysokich wibracji, zmiana gęstej materii i ciężkiej ciemności, to proces, który trwa i może być bolesny. Na niektórych ceremoniach moje ciało ulegało dekonstrukcji i rekonstrukcji i wtedy nie należało to do najprzyjemniejszych doświadczeń. Ale jeśli wiesz, że to, co się dzieje, dzieje się dla Twojego dobra, jesteś w stanie dużo znieść i przetrwać. I wbrew pozorom to Cię ostatecznie wzmacnia, bo aktywujesz swoją wewnętrzną moc przechodząc przez takie wyzwania. A z czasem wiesz, że było warto, bo zaczynasz doświadczać lekkości i radości tak, jak nigdy wcześniej tego nie byłaś w stanie odczuwać. Lekkości, która powoduje, że masz uczucie, że unosisz się nad ziemią. Radości, która nie jest uśmiechem półgębkiem, ale wypełnia każdą komórkę Twojego ciała tak, że czujesz, że to Ty jesteś radością.

Miłość to kolejny temat mojego życia. Jak ja pragnęłam, żeby mnie ktoś pokochał, a jednocześnie okazało się, że nie miałam zielonego pojęcia czym jest miłość. Aya mi pokazała, że nie tylko nie wiem co to znaczy odczuwać miłość do kogoś, ale również nie potrafię jej przyjąć. Proces nauczania przyjmowania miłości był również fizycznie bolesnym procesem. To inna długa historia, którą Ci daruję. Powiem tylko, że poczuć, że jesteś miłością … oj, warto przejść przez te wszystkie ceremonialne trudy, aby to poczuć, bo tego nie da się opisać. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie w pełni zrozumieć czegoś, czego nie doświadczył. Dlatego mówiąc, że Cię kocham, nie używam wyświechtanych frazesów. Jestem miłością, jak mogę Cię nie kochać?

Bycie sobą, podążanie za tym co Twoje, czucie siebie w pełni i robienie tylko tego, co jest z Tobą spójne, działanie zgodnie ze swoją prawdą, daje Ci niesamowitą moc.

Bycie sobą … przez większość swojego życia, żyłam w jednej wielkiej iluzji, ciągle nieszczęśliwa, samotna, niekochana, z obsesją odniesienia finansowego sukcesu, ciągle niepewna, zawstydzona, chcąca zadowolić innych, żeby poczuć się akceptowaną. Nie wiedziałam kim jestem, co tak naprawdę sprawia mi przyjemność. Wydawało mi się, że stanowisko, samochód służbowy, pięciogwiazdkowe hotele i materialne błyskotki, to szczyt szczęścia. Ale jeszcze zanim trafiłam na Ayę, miałam już świadomość jak zimne i puste są eleganckie hotele z obsługą obdarowującą Cię fałszywymi uśmiechami i jak iluzoryczny jest fałszywy szacunek ludzi czczących stanowisko, a nie człowieka. A potem Aya pokazała mi prawdę, poprowadziła mnie do doświadczeń, w których zobaczyłam, że można być radością, szczęściem i miłością bez grosza na koncie i że pomimo trudności (głównie dla ego) Wszechświat dba o każdego (co nie znaczy, że mamy olać wszystko, bo nie o to tutaj chodzi – jak lekcja odrobiona, czas ruszyć dalej).

A bycie sobą, podążanie za tym co Twoje, czucie siebie w pełni i robienie tylko tego, co jest z Tobą spójne, działanie zgodnie ze swoją prawdą, daje Ci niesamowitą moc. Moc, z której tak łatwo rezygnujemy poddając się strachowi (wynikającemu z licznych iluzji i fałszywych przekonań). Ale jak odnajdziesz siebie i swoją moc, zdajesz sobie sprawę, że nie warto żyć inaczej niż w zgodzie ze sobą, że niezależnie od okoliczności zewnętrznych, Ty chcesz i możesz tak żyć, Ty możesz wybierać i kreować to, co zgodne z Tobą i Twoimi wartościami. Viva la vida! Życie jest cudownie piękne!

Oprócz tego wszystkiego, wszystkich tych osobistych historii, to co robi Aya to przywraca naszą wrażliwość na naturę, nasze połączenie z Matką Ziemią. Zaczynasz się czuć częścią przyrody, przestaje do Ciebie przemawiać zabijanie zwierząt, krzywdzenie istot, dewastacja natury. Nagle widzisz z całą wyrazistością, jakim szkodnikiem stał się człowiek na Ziemi i jak Matka Ziemia cierpi, a w konsekwencji my wraz z nią (chociaż w większości tego nieświadomi przypisując winę innym czynnikom).

Na co warto uważać i jak uniknąć pułapek?

Było dużo o zaletach. Gwoli sprawiedliwości należy podkreślić, że to wszystko można osiągnąć również bez korzystania z Ayahuaski. Droga do siebie, droga do „domu” jest po prostu drogą do siebie niezależnie od narzędzi, które nam pomagają na tej drodze. Każdy jest inny i każdy potrzebuje innych narzędzi, a niektórzy mogą się obejść nawet bez jakichkolwiek narzędzi. Jeśli Aya jest dla Ciebie odpowiednią drogą, zawoła Cię, poczujesz wołanie. W jaki sposób odbywa się to wołanie? Po prostu pojawi się na Twojej drodze w taki czy inny sposób. Aya istnieje od wieków, a ja się o niej dowiedziałam w odpowiednim dla mnie momencie. Od chwili, kiedy natknęłam się na informację o niej, minął rok zanim trafiłam na ceremonię. Rok, podczas którego wydarzyło się dużo rzeczy, które (teraz to wiem) przygotowywały mnie do tego. Może być tak, że zaczniesz się „przypadkowo” stykać z różnymi informacjami na ten temat, spotykać ludzi, którzy Ci o tym wspomną, mieć sny i/lub wizje (np. jak woła nas kambo, często jest tak, że w wizjach pojawia się żabka, a im intensywniejsze wołanie, tym częściej i na różne sposoby ta żabka pojawia się w Twojej przestrzeni). U mnie to było tak, że natknęłam się na artykuł o Ayahuasce i po jego przeczytaniu po prostu wiedziałam, że muszę tego kiedyś spróbować. „Zbieg okoliczności” sprawił, że okazja przyszła do mnie rok później i to akurat dokładnie w moje urodziny.

Droga do siebie, droga do „domu” jest po prostu drogą do siebie niezależnie od narzędzi, które nam pomagają na tej drodze.

Podstawową kwestią, jak udajesz się na ceremonię, jest odpuszczenie. Jak mówią szamani „surrender” (poddaj się) i pozwól się prowadzić. Ale! Nie myl tego z oddawaniem odpowiedzialności za siebie komukolwiek i czemukolwiek. To Ty jesteś odpowiedzialna za siebie. Nikt za Ciebie nie załatwi roboty. Przykro mi rozwiewać Twoje złudzenia, ale nie ma magicznej pigułki (ani magicznego wywaru), nie ma rycerza na białym koniu, który wybawi Cię z opresji. Każdy obszar Twojego życia, w którym chętnie oddajesz odpowiedzialność, to wielka brama dla ciemnych energii, które możesz być pewna, wykorzystają to chętnie i z cudownie skuteczną perfidią. Od sztucznego światła, które kusi chętnych uwierzyć w szybkie rozwiązania, po przepiękne iluzje, które kuszą oko i ego i w które tak bardzo chciałoby się uwierzyć, że czasami pomimo oczywistych tzw. red flags (czerwonych flag), dajemy się zwieść. Obszary, na które warto zwrócić uwagę, to przede wszystkim historie, o których marzymy, bo tam kryje się nasze „niespełnienie”. A jeśli jest brak, to tu jest obszar do uleczenia. Nie ma opcji, żeby pojawiło się to, o czym marzymy, dopóki tak strasznie tego pragniemy i za tym tęsknimy. Jeśli więc nagle zobaczysz piękną wizję, że to się właśnie spełnia i idziesz za tym, to wiedz, że to pułapka. Co prawda ta pułapka też wcześniej czy później doprowadzi Cię do uzdrowienia, ale jest to droga dużo dłuższa i dużo bardziej wyboista. Nie wszystko złoto, co się świeci. Szukaj wszystkiego co Cię porusza i przejmuj odpowiedzialność za uzdrowienie tego, co się kryje pod tym poruszeniem. Wierz mi, to jedyna droga do tego, czego pragniesz. Dopiero jak „wyczyścisz” to pragnienie, będzie zdrowa przestrzeń, aby pojawiło się to w najwłaściwszej, uzdrowionej i świadomej postaci.

Obszary, na które warto zwrócić uwagę, to przede wszystkim historie, o których marzymy, bo tam kryje się nasze „niespełnienie”. A jeśli jest brak, to tu jest obszar do uleczenia.

Podsumowując, moim zdaniem, jeśli coś idzie nie tak po ceremoniach, wynika to właśnie z oddania odpowiedzialności i pójścia w iluzję na własne życzenie. Dlatego zalecana jest integracja i praca z szamanem i/lub specjalistą od integracji takich doświadczeń. Można dzięki temu uniknąć pułapek, które opóźniają nasz wzrost i naszą drogę.

Prowadzący ceremonię/ szaman

Osoba prowadząca ceremonię jest bardzo ważna. To nie jest tylko osoba, która podaje Medycynę i robi to, co widzisz, że robi w przestrzeni fizycznej. Patrząc na to w ten sposób, wydawać by się mogło, że to nic trudnego i każdy może to robić. I tak powstają tzw. samozwańczy szamani, którzy po dwóch, trzech ceremoniach uważają, że sami mogą takie ceremonie prowadzić. Uważaj na takich szamanów! Nigdy też nie korzystaj z Medycyny samotnie, czy w grupie znajomych, gdzie nie ma doświadczonego prowadzącego. To, co się dzieje na planie fizycznym, to naprawdę bardzo niewielki ułamek tego, co się naprawdę dzieje podczas ceremonii i tego, co musi „ogarnąć” szaman. Przede wszystkim doświadczony szaman czuwa nad Twoim bezpieczeństwem, „trzyma przestrzeń” i dba o to, aby żadne niepożądane istoty z astralu nie „wprosiły się” na ceremonię. Dostrzeżenie tych istot, to część „kompetencji” szamana, a kolejna, jeszcze trudniejsza rzecz, to „wyproszenie” takich intruzów tudzież w ogóle nie dopuszczenie ich do przestrzeni ceremonialnej. Taki szaman nigdy zresztą nie jest sam. Ma za sobą wiele świetlistych istot, które mu w tym pomagają. Ponadto szaman jest w stanie zobaczyć co się u Ciebie dzieje i może Ci pomóc, kiedy proces staje się zbyt trudny czy zbyt intensywny. Co prawda na takiej ceremonii nie wydarza się nic na co nie jesteśmy gotowi, ale czasami naszym ludzkim aspektom wydaje się, że to za dużo i zdarza nam się zagubić i uwierzyć, że nie mamy wystarczającej siły, aby przejść przez dane doświadczenie. Szaman podejdzie do tego i do Ciebie z szacunkiem, uszanuje Twoje decyzje, pomoże Ci, a jednocześnie zadba o granice, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom.

To, co się dzieje na planie fizycznym, to naprawdę bardzo niewielki ułamek tego, co się naprawdę dzieje podczas ceremonii i tego, co musi „ogarnąć” szaman.

Pamiętaj, czasami nawet po wielu ceremoniach, są duże szanse, że nie widzisz wszystkiego, co się tak naprawdę dzieje. Dlatego, jeśli wybierasz się na ceremonię, skorzystaj z rekomendacji (najlepiej osób, które były co najmniej kilkakrotnie na ceremoniach), użyj swojej intuicji (jeśli czujesz, że coś nie gra, to najprawdopodobniej tak jest – tylko nie myl tego odczucia ze strachem przed ceremonią, który każdy go odczuwa, to akurat normalne), zadawaj pytania, sprawdź jakie doświadczenie ma szaman i jakimi wartościami się kieruje (tak jak w każdej branży tutaj również są tacy, którzy kierują się głównie chęcią zysku, albo co gorsza zajmują się brujerią/ czarną magią i współpracują z siłami ciemności – zwłaszcza w Ameryce Południowej, ale nie tylko). Nie zrozum mnie źle. Jestem za tym, aby doświadczonych szamanów, którzy pomagają wielu ludziom, dzieląc się swoimi darami i kompetencjami (nad którymi pracują wiele lat), sowicie wynagradzać. Współcześnie jesteśmy skłonni płacić tysiące lekarzom, którzy jedynie zmniejszają symptomy stosując medykamenty, a oburzamy się, gdy trzeba zapłacić szamanowi, który przyczynił się do „wyrwania z korzeniami” przyczyny i pozbycia się problemu.

Jednocześnie pamiętaj, że szaman to człowiek tak jak Ty czy ja. Też jest na swojej drodze rozwoju, też ma swoje rzeczy do przepracowania. Dobry szaman nie pozwoli, aby to w jakikolwiek sposób wpływało na ceremonię, potrafi „odłożyć swoje procesy na półeczkę” i być w pełni dla Ciebie podczas ceremonii. Ale po ceremonii daj mu prawo do bycia człowiekiem.

Podsumowanie

Jeśli chociaż raz doświadczysz swojej prawdziwej istoty, swojej mocy, to nigdy tego nie zapomnisz. I to się może wydarzyć podczas ceremonii. Po ceremonii czeka Cię prawdziwa praca, bo prawdziwa ceremonia to życie. Na pewno nie raz fala życia zdmuchnie Cię z powierzchni, wybije z pionu, ale zawsze już będziesz miał świadomość, że wiesz dokąd wracać, że warto i że nic nie ma większej mocy od Ciebie i nic nie jest w stanie Cię pokonać, i że to tylko kolejne doświadczenie, dzięki któremu wzrastasz. I nadal cieszysz się życiem w jego przebogatej postaci i jego ogromnymi możliwościami. I bawisz się dalej, z czasem uczysz się wybierać swoje doświadczenia bardziej świadomie, bo już możesz i potrafisz.

Zawsze już będziesz miał świadomość, że wiesz dokąd wracać, że warto i że nic nie ma większej mocy od Ciebie i nic nie jest w stanie Cię pokonać, i że to tylko kolejne doświadczenie, dzięki któremu wzrastasz.

Podzieliłam się z Tobą niewielką częścią swoich doświadczeń z Ayahuaską, ale myślę, że nawet ta niewielka część oddaje obraz mocy, jaka się w niej kryje. Moja podróż ciągle trwa. Jestem niezmiernie wdzięczna, że spotkałam Ayahuaskę, która wyposażyła mnie we wszystko, czego potrzebuję, aby odważnie iść przez życie. Dała mi to wszystko, czego nie jesteśmy w stanie kupić za żadne pieniądze. Jestem wdzięczna za wszystkie ceremonialne trudy i znoje, które nauczyły mnie jak potem radzić sobie w życiu, które pokazały mi, że mam moc, żeby to robić. Jestem wdzięczna za wszystkie piękne chwile, śpiewy i tańce z aniołami, których też nie brakowało. Jestem wdzięczna za wsparcie moich przewodników, przodków i wszystkich istot duchowych pragnących mego najwyższego dobra (zwłaszcza w momentach, w których byłam bliska utraty nadziei), za nauczycieli, którzy stanęli na mojej drodze, za szamana, który przeprowadził mnie przez wiele ceremonii i za to, że mogę się tym wszystkim z Wami podzielić.

Ku życiu!
Sylwia

A jeśli woła Cię Medycyna i woła Cię Peru, zapraszam na wyprawę. Tutaj znajdziesz informacje o najbliższej wyprawie (kwiecień’ 2024), a tutaj możesz zapisać się na webinar organizowany każdorazowo po ustaleniu daty nowej wyprawy (najbliższy 22.02.2024), jeśli chcesz dowiedzieć się więcej.

Polecane: Ayahuaska Pytania i Odpowiedzi (FAQ)