Takie pytanie zadał mi w komentarzu odbiorca mojego ostatniego nagrania na YT „Zobacz, jakie zwierzęta duchowe są powiązane z Twoim miesiącem urodzenia i odkryj ich znaczenie!”
W pierwszej chwili pojawił się oczywiście opór i poczucie niesprawiedliwości. Na moim kanale jest już 269 filmów i może nie wszystkie są rewelacyjne, ale w zdecydowanej większości poruszam kwestie świadomości, swoich doświadczeń na drodze rozwoju świadomości, przekazuję zdobytą wiedzę na ten temat itp. Czy wrzucenie kilku nagrań z kategorii „lżejszych” czyni ten kanał mniej wartościowym? Czy rozwój świadomości pozbawia nas poczucia humoru? Czy jak idziemy drogą tzw. przebudzenia, to już wszystko jest tylko poważne i człowiek przebudzony nie zajmuje się „głupotami”, „głupimi żartami”, „lekkimi tematami” itp.? Czy taki „przebudzony” to osoba zajmująca się już tylko „wyższymi” kwestiami czy po prostu osoba z kijem w „czterech literach”?
Takie to „rozkminki” się u mnie pojawiły na początku. Potem pojawiła się świadomość (uff… a jednak! 😊), że cokolwiek pojawia się wokół nas, jest dla nas informacją, komunikatem, którego nie należy odczytywać dosłownie („mam Cię w d…” – naprawdę?), ani nawet metaforycznie („mam Cię w d…” – ok, nie liczę się dla Ciebie), ale bardziej jak zapytanie w Chat GPT. Ktoś coś powiedział, coś się zadziało („wrzucił prompta”) – jaka jest moja odpowiedź na to wydarzenie? Co się we mnie w związku z tym pojawia? Co to dla mnie oznacza? A jeszcze głębiej, co się pod tym kryje? Mówiąc współczesnym językiem AI, jakie dane (wywołane tym „poleceniem” z zewnątrz) są we mnie zapisane? I tu zaczyna się zabawa!
Co więc „wyskoczyło” we mnie po prompcie „czy ten kanał jest dla debili”? Otóż, nic innego jak przekonanie, iż marnuję czas na wrzucanie takich treści. Bo przecież moją misją jest szerzenie świadomości, a nie zajmowanie się pierdołami! Hmm…. no ale z drugiej strony przecież sama lubię od czasu do czasu, w ramach relaksu i odlasowania mózgu, posłuchać, poczytać pooglądać coś, co jest przyjemne i nie wymaga zbyt dużego wysiłku z mojej strony, żeby to przyswoić. Coś co mnie po prostu wprawia w przyjemny i bezwysiłkowy relaks. To prawda, zazwyczaj dzieje się to w momentach już totalnego „przeładowania”, kiedy zwoje pękają i po prostu nic już więcej na ten moment się nie zmieści 😊 Ale pytanie podstawowe, czy to oznacza, że jestem debilem? Tutaj warto zwrócić uwagę na dodatkowy kontekst, bo nic we mnie nie porusza zarzut dotyczący mojej inteligencji (gdyby taki się pojawił – generalnie uważam się za osobę inteligentną i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, nawet jeśli od czasu do czasu nie wykażę się zbytnio tą inteligencją 😊). To, co jednak tu się poruszyło, co odczytałam, to „czy jestem nieświadomym debilem?” z podkreśleniem na „nieświadomym”. I tutaj dotykamy sedna, bo ostatnio miałam takie poczucie, że przestałam się rozwijać, że moja świadomość wróciła do poziomu „pierwotnej nieświadomości”, a pod tym pojawiły się oczywiście różne inne emocje (np. żal, poczucie bezradności, poczucie niesprawiedliwości poczucie bycia oszukanym). Czyli grubo, jak widać 😊
No i voila, mamy piękny materiał, którym warto było się niezwłocznie zająć, a który tak pięknie został mi pokazany poprzez jeden krótki komentarz! Efektem pracy nad tematem jest moje poczucie „I really don’t care” (nie obchodzi mnie), czy jestem mniej lub bardziej świadoma! To, co jest dla mnie ważne na ten moment, to poczucie harmonii, połączenie ze sobą i połączenie ze Źródłem. To, samo w sobie, zmienia wszystko, chociaż nie jest łatwo w tej harmonii trwać. O to trzeba dbać codziennie!
Dygresja: Stąd też mój pomysł na platformę WeGrow i codzienne, systematyczne praktyki, ale nie, nie zachęcam Cię tutaj do dołączenia. To nie jest post promujący. Wiem, że ten, komu to ma przynieść korzyści, w swoim czasie tam dotrze (jak będziemy razem gotowi na wspólne spotkanie, to się spotkamy). Nie musisz z niczego korzystać. Wystarczy, że wykażesz się samodyscypliną i codziennie zadbasz o tą sferę! Jest to tak samo ważne, jak codzienny prysznic (najlepiej zimny 😊)! Trzymam kciuki za Ciebie!
Podsumowując, nasze życie to właśnie taka nieustanna komunikacja. Wszechświat nam pokazuje w każdej chwili, co kryjemy w sobie. Każde wydarzenie, każde słowo, to zwierciadło, obraz mnie w Tobie, Ciebie we mnie! Jedyny problem polega na tym, że tak, jak nie zawsze udaje się nam czytać ze zrozumieniem, tak i często nie udaje nam się „widzieć” ze zrozumieniem. I nie o to chodzi, żeby sobie cokolwiek zarzucać. Widzę co widzę, nie widzę czego nie widzę. To, co jest ważne, to mieć świadomość, że tak jest, nawet jeśli tego do końca nie widzę i nie rozumiem, a jak już widzę, to „zająć się tematem”, „wyczyścić go”, żeby nie trzeba było oglądać go ponownie. A przede wszystkim, to dostrzegać piękno w tym, jak Wszechświat funkcjonuje i być wdzięcznym jego Posłańcom.
Czyż to nie jest niesamowite, że wszystko, co się wydarza, wydarza się dla nas?
With Love!
Sylwia